Czy w 2025 roku przekroczyliśmy granicę znieczulicy?
Powszechna obojętność, hejt za pomoc i lęk przed reakcją. Historia z bydgoskiej grupy, która odsłania, jak bardzo boimy się dziś zareagować – i jak szybko oceniamy tych, którzy próbowali.
Powszechna znieczulica panująca w narodzie – pogłębiająca się sukcesywnie – nie podnosi na duchu, wręcz obniża morale i poczucie bezpieczeństwa do maksymalnego minimum. Dlaczego tak niewiele osób reaguje na krzywdę innych?
Jaka reakcja jest odpowiednia?
Absolutnie każda! Każda reakcja w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia jest adekwatna. Mówi się, że w dzisiejszych czasach media społecznościowe to zmora społeczeństwa, ale właśnie dzięki tym mediom informacja o groźnej sytuacji może dotrzeć do wielu osób. Niestety, bywają i tacy, którzy nawet za taką formę pomocy potrafią zmieszać człowieka z błotem. Tak zaczyna się historia bohaterki tego artykułu. Być może i Wy odnajdziecie w jej opowieści cząstkę siebie i swoich doświadczeń?
Jak dziś odbieramy posty ostrzegawcze?
Pewien post na popularnej bydgoskiej grupie informacyjnej dawno nie osiągnął tak imponujących zasięgów. Dzięki życzliwości autorki mamy możliwość przybliżenia jej perspektywy. Co było powodem takiego pospolitego ruszenia i przede wszystkim tak odmiennych reakcji?
Nasza bohaterka opisała w poście sytuację, w której nikt nie chciałby się znaleźć. W ostatnim tygodniu września na media społecznościowe trafił post ostrzegający rodziców przed potencjalnym zagrożeniem bezpieczeństwa małych dzieci. Autorka podała konkretne miejsce zdarzenia, godzinę oraz datę – wszystko działo się w biały dzień, w godzinach przedpołudniowych. Kilkanaście metrów przed nią szedł mały chłopiec – na oko uczeń czwartej klasy podstawówki. W pewnym momencie obok chłopca zatrzymało się czarne auto, a chłopiec z przerażeniem zaczął biec w jej stronę, co chwila oglądając się za siebie.
Co tak go zdenerwowało i spłoszyło? Tutaj możemy jedynie domniemywać. Ważne jest jednak to, co dzieje się później – z autorką posta.
Dziennikarka: Czy ktoś oprócz Pani również zauważył tego wystraszonego chłopca?
Anonimowa Informatorka: W tamtym momencie wydawało mi się, że oprócz mnie nikt nie zareagował – byłam kilkanaście kroków dalej, więc całą sytuację widziałam właściwie sama. Wszystko działo się bardzo szybko, dosłownie w kilka sekund.
Dziennikarka: Jakie emocje towarzyszyły Pani w tamtym momencie?
Anonimowa Informatorka: Czułam dezorientację i strach, bo nie wiedziałam, co się dzieje ani jak powinnam zareagować. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że chłopiec naprawdę mógł być przestraszony. Zauważyłam też mężczyznę idącego za mną, który tylko się przyglądał – w pewnym momencie wydawało mi się nawet, że zaśmiał się z chłopca, ale nie reagował.
Dziennikarka: Co stało się po publikacji posta?
Anonimowa Informatorka: Spotkałam się z falą hejtu i nieprzyjemnych wiadomości. Pisali, że „nie myślę”, że nic nie zrobiłam, że powinnam była pobiec za chłopcem. Wielu uznało też, że nie zgłosiłam sprawy na policję, mimo że faktycznie to zrobiłam. Moją intencją było ostrzec rodziców, a nie robić sensację.
Dziennikarka: Jak czuje się Pani po tym wszystkim? Czy ktoś z bliskich chłopca się odezwał?
Anonimowa Informatorka: Było dużo wsparcia, ale też drwiny, co było trudne. Do tej pory nikt z rodziny chłopca się nie skontaktował, więc nie wiem, jak to się skończyło.
Osiedle Wyżyny – krzyk „pomocy”
W ostatnich dniach autorka artykułu była świadkiem napaści na ludzi i potencjalnie niebezpiecznych sytuacji na – jak dotąd uznawanym za bezpieczne – osiedlu Wyżyny. Sceny niczym z thrillera o porwaniach zostały zgłoszone na policję.
Takie doświadczenia otwierają w człowieku niebezpieczną szufladkę. Pojawia się przeświadczenie, że za rogiem czeka zagrożenie, że ktoś zaraz będzie potrzebował pomocy. Zaczyna się nasłuchiwanie hałasów za oknem i płytki, niespokojny sen. Z czasem – jeśli nie jesteśmy permanentnie narażeni na taki stres – objawy zwykle ustępują. Czasem jednak warto zasięgnąć pomocy specjalisty, zwłaszcza gdy lęk i stres zaczynają wchodzić w naszą codzienność i nie pozwalają normalnie funkcjonować.
Na 911 też się dodzwonisz!
Nie każdy wie, że jeżeli zadzwonimy pod 911 – numer alarmowy znany np. z USA – połączenie w Polsce zostanie automatycznie przekierowane do najbliższego Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
Zapamiętaj numery alarmowe:
- 112 – bezpłatny numer alarmowy w całej Unii Europejskiej (również z telefonu bez karty SIM)
- 997 – Policja
- 998 – Straż Pożarna
- 999 – Pogotowie Ratunkowe
- 986 – Straż Miejska
W sytuacji zagrożenia lepiej zadzwonić raz za dużo niż raz za mało.
Znieczulica nie jest „problemem innych”. Zaczyna się tam, gdzie odwracamy wzrok i mówimy: „to nie moja sprawa”. Ten tekst ma przypomnieć, że jeden telefon, jedno pytanie „czy wszystko w porządku?” może okazać się czyjąś szansą.
Anonimowy Informator – zgoda na publikację ograniczona do anonimizacji.
gov.pl – Numer alarmowy 112.























